Zaraz obok mojego domu, na rue Montmarte w każdy czwartek i niedzielę rozbija się targ, który niestety odkryłam na 2 tygodnie przed powrotem do Polski.
Sprzedawcą w jednym z nich jest bardzo sympatyczny Polak. Po sprecyzowaniu czy chcę coś na szybko (zawsze) oraz czy wolę piec w piekarniku czy na patelni, chętnie poleci mi któryś ze swoich produktów. A do tego udziela mi zniżki:)
Kupiliśmy żabnicę i kraba, już ugotowanego i przepołowionego.
Nie byłam pewna co zaliczyć do mięsa kraba? Tylko białe mięsko czy też szarą substancje o kremowej konsystencji?
Zdecydowałam się wykorzystać wszystko i jak się później okazało postąpiłam słusznie.
Danie uważam za wyjątkowo udane.
Jest to lekko przeze mnie przerobiony przepis ze strony 750grammes.
Krab z rumem i papryczkami pili pili
dla 2 osób
1 krab
2 kromki chleba, uprzednio namoczone w mleku i odciśnięte (ja użyłam bagietki)
2 małe suszone papryczki pili pili (ilość zależy od gustu)
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
2 ząbki czosnku drobno posiekane
1 szalotka, drobno posiekana
1/2 łyżeczki tartego świeżego imbiru
10 ml rumu (rhum ambre')
1 jajko, roztrzepane
bułka tarta
1 łyżka oliwy
Kupiłam ugotowanego kraba, przepołowionego na pół, więc nie musiałam się przejmować gotowaniem, a później studzeniem skorupiaka.
W innym przypadku kraba należy gotować przez 15 minut w posolonej wodzie. Przestudzić, przepołowić, wyjąć całe mięso. Oderwać nóżki i szczypce, z nich także wyjąć mięso (trudne zadanie bez specjalnych nożyczek). Zachować skorupę.
Na patelni rozgrzać oliwę, smażyć mięso kraba razem z chlebem, papryczkami, czosnkiem, szalotką i imbirem przez około 5 minut. Dodać rum, lekko odparować. Wlać 1/2 roztrzepanego jajka, wymieszać w celu połączenia wszystkich składników. Przestudzić farsz po czym napełnić nim pustą skorupkę.
Posypać bułka tartą.
Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do 200 stopni przez 10 minut.
Smacznego!
29 kwi 2011
27 kwi 2011
Pigeon au vin Saint Emilion - Gołąb marynowany w Saint Emilion
Gołab - mój wróg publiczny numer jeden, próbujący od 2 lat zasiedlić mój balkon, budzący mnie gruchaniem o 5 nad ranem.
Pigeon - zaliczany do dziczyzny ptak o ciemnym mięsie, w smaku podobnym do wątróbki, a czasem do mięsa kaczki.
Oczywiście wiem, że gnębiące mnie gołębie to nie te same, które konsumuje się na francuskich stołach (a dawniej także i u nas), jednak miałam pewną satysfakcję z upieczenia tego ptaka (od razu sprostuję - uwielbiam zwierzęta, tylko gołębi nie znoszę:)).
Kupiliśmy dwa gołębie u rzeźnika, które na naszych oczach zostały wypatroszone i ładnie związane - od razu gotowe do pieczenia.
Miały być kolacją w świąteczną niedzielę, ale jakoś tak się złożyło, że natknęłam się na targ rybny a na nim na kraby (coming soon) i żabnicę (przygotowaną później według tego przepisu - polecam) i gołąb musiał trochę poczekać.
Zdecydowałam się go zamarynować improwizowaną marynatą. Nie mając innego wina pod ręka latający szkodnik przez 2 dni kąpał się w wyśmienitym Saint - Emilion.
Składniki marynaty podaję na oko, można spokojnie dodać więcej wina lub oliwy.
Gołąbki podałam z pieczonymi ziemniaczkami i białymi szparagami z sosem majonezowo - musztardowym.
Gołąb marynowany w Saint - Emilion
dla 2 osób
2 gołębie
1/2 cebuli
2 listki laurowe
2 kieliszki wytrawnego czerwonego wina
2/3 szklanki oliwy z oliwek
sól i pieprz świeżo mielone
masło do wysmarowania formy do pieczenia
Cebulę posiekać w plasterki, przełożyć do głębokiego naczynia, zalać winem, oliwą, posolić, popieprzyć, dodać przełamane listki laurowe.
Włożyć do marynaty gołębie, poobracać w naczyniu, tak aby marynata pokryła całe ptactwo.
Marynować w lodówce przez 2 dni (wystarczy prawdopodobnie 12 h), od czasu do czasu przekładając gołębie.
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni.
Formę do pieczenia wysmarować masłem, położyć gołębie i włożyć do piekarnika.
Piec 10 minut, polać kilka łyżkami marynaty, zmniejszyć temperaturę do 200 stopni. Piec jeszcze około 30 minut, często polewając gołębię marynatą, a później sosem z brytfanny.
Smacznego!
Pigeon - zaliczany do dziczyzny ptak o ciemnym mięsie, w smaku podobnym do wątróbki, a czasem do mięsa kaczki.
Oczywiście wiem, że gnębiące mnie gołębie to nie te same, które konsumuje się na francuskich stołach (a dawniej także i u nas), jednak miałam pewną satysfakcję z upieczenia tego ptaka (od razu sprostuję - uwielbiam zwierzęta, tylko gołębi nie znoszę:)).
Kupiliśmy dwa gołębie u rzeźnika, które na naszych oczach zostały wypatroszone i ładnie związane - od razu gotowe do pieczenia.
Miały być kolacją w świąteczną niedzielę, ale jakoś tak się złożyło, że natknęłam się na targ rybny a na nim na kraby (coming soon) i żabnicę (przygotowaną później według tego przepisu - polecam) i gołąb musiał trochę poczekać.
Zdecydowałam się go zamarynować improwizowaną marynatą. Nie mając innego wina pod ręka latający szkodnik przez 2 dni kąpał się w wyśmienitym Saint - Emilion.
Składniki marynaty podaję na oko, można spokojnie dodać więcej wina lub oliwy.
Gołąbki podałam z pieczonymi ziemniaczkami i białymi szparagami z sosem majonezowo - musztardowym.
Gołąb marynowany w Saint - Emilion
dla 2 osób
2 gołębie
1/2 cebuli
2 listki laurowe
2 kieliszki wytrawnego czerwonego wina
2/3 szklanki oliwy z oliwek
sól i pieprz świeżo mielone
masło do wysmarowania formy do pieczenia
Cebulę posiekać w plasterki, przełożyć do głębokiego naczynia, zalać winem, oliwą, posolić, popieprzyć, dodać przełamane listki laurowe.
Włożyć do marynaty gołębie, poobracać w naczyniu, tak aby marynata pokryła całe ptactwo.
Marynować w lodówce przez 2 dni (wystarczy prawdopodobnie 12 h), od czasu do czasu przekładając gołębie.
Piekarnik rozgrzać do 220 stopni.
Formę do pieczenia wysmarować masłem, położyć gołębie i włożyć do piekarnika.
Piec 10 minut, polać kilka łyżkami marynaty, zmniejszyć temperaturę do 200 stopni. Piec jeszcze około 30 minut, często polewając gołębię marynatą, a później sosem z brytfanny.
Smacznego!
21 kwi 2011
Klasyka - krewetki smażone z czosnkiem i cytryną
Nie nadążam z robieniem zdjęć i zamieszczaniem postów (ps: jak zapewne zauważyliście na szczęście udało nam się podłączyć internet, jakbym miała chodzić do kafejki to wątpię abym cokolwiek opublikowała).
Jestem w smakoszowym raju! Nie dość, że oferuje mi masę świeżych, ciekawych produktów, to do tego jest pełen restauracji z wszystkich zakątków świata. Jeśli nie mam nastroju albo czasu na gotowanie mogę przekąsić coś libańskiego, brazylijskiego, kurdyjskiego, kameruńskiego, nie mówiąc o tajskim, włoskim czy francuskim.
Pyszności, będę tęsknić.
W kuchni skupiam się na potrawach szybkich w przygotowaniu, gotuję dopiero po położeniu małego spać, po pełnym dniu wrażeń.
Dzisiaj jedno z moich ukochanych dań, po prostu klasa sama w sobie - pyszne krewetki smażone z czosnkiem i cytryną.
Krewetki smażone z czosnkiem i cytryną
dla 2-3 osób jako danie główne, lub 4-5 osób jako przekąska
500g świeżych krewetek (mrożone też mogą być, ale ja raczej unikam mrożonek, po prostu w Polsce rzadko jem owoce morza)
5 plasterków cytryny (wcześniej sparzonej)
3 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
garść posiekanej natki pietruszki
1 łyżka oliwy do smażenia
sól, pieprz
Krewetki obrać, ale zostawić ogonki (ładnie się wtedy zakręcą).
Oliwę rozgrzać na patelni, wrzucić czosnek, chwilkę podsmażyć, ale nie zarumienić.
Wrzucić krewetki i plasterki cytryny. Krewetki smażyć po 30 sekund z każdej strony (patelnia powinna być mocno rozgrzana). Posolić, popieprzyć, posypać natką i podawać!
Idealne ze świeżym białym pieczywem i schłodzonym białym winem.
Smacznego!
Jestem w smakoszowym raju! Nie dość, że oferuje mi masę świeżych, ciekawych produktów, to do tego jest pełen restauracji z wszystkich zakątków świata. Jeśli nie mam nastroju albo czasu na gotowanie mogę przekąsić coś libańskiego, brazylijskiego, kurdyjskiego, kameruńskiego, nie mówiąc o tajskim, włoskim czy francuskim.
Pyszności, będę tęsknić.
W kuchni skupiam się na potrawach szybkich w przygotowaniu, gotuję dopiero po położeniu małego spać, po pełnym dniu wrażeń.
Dzisiaj jedno z moich ukochanych dań, po prostu klasa sama w sobie - pyszne krewetki smażone z czosnkiem i cytryną.
Krewetki smażone z czosnkiem i cytryną
dla 2-3 osób jako danie główne, lub 4-5 osób jako przekąska
500g świeżych krewetek (mrożone też mogą być, ale ja raczej unikam mrożonek, po prostu w Polsce rzadko jem owoce morza)
5 plasterków cytryny (wcześniej sparzonej)
3 ząbki czosnku, pokrojone w plasterki
garść posiekanej natki pietruszki
1 łyżka oliwy do smażenia
sól, pieprz
Krewetki obrać, ale zostawić ogonki (ładnie się wtedy zakręcą).
Oliwę rozgrzać na patelni, wrzucić czosnek, chwilkę podsmażyć, ale nie zarumienić.
Wrzucić krewetki i plasterki cytryny. Krewetki smażyć po 30 sekund z każdej strony (patelnia powinna być mocno rozgrzana). Posolić, popieprzyć, posypać natką i podawać!
Idealne ze świeżym białym pieczywem i schłodzonym białym winem.
Smacznego!
18 kwi 2011
Sola pieczona z małżami wenuskami
Moja pierwsza świeża sola.
Cudowne delikatne mięso, bez posmaku ryby, łatwa w przygotowaniu - czego chcieć więcej?
Owoców morza! Co za rozpusta.
Po przepis zapraszam tutaj.
Gorąco polecam!
15 kwi 2011
Kotleciki jagnięce pod pierzynką z parmezanu
Dzisiaj jagnięcina, mięsko trudno dostępne w Polsce (z powodów dla mnie zupełnie niezrozumiałych).
Ja nie mogę narzekać, na Kleparzu znajdę jagnięcinę (baraninę), ale niestety zawsze sprzedawaną w ogromnych ilościach.
W Krakowie jagnięcina = zaproszenie na kolację całej rodziny.
A w Paryżu?
Idę do rzeźnika i proszę o siedem kotlecików/ żeberek i bez problemu je dostaję.
Dodatkowo są wykrawane na moich oczach, ślicznie zapakowane i oczywiście przepyszne!
Kotleciki jagnięce pod pierzynką z parmezanu
dla 2- 3 osób
inspiracja - ELLE a' table n. 75
7 kotlecików jagnięcych
1 jajko
50g tartego parmezanu
sól, pieprz świeżo mielone
natka pietruszki
Piekarnik nagrzać do 240 stopni.
Żółtko oddzielić od białka.
Białko wymieszać z parmezanem, solą i pieprzem, a żółtko z 1 łyżką wody.
Kotleciki natrzeć częścią masy parmezanowej, ułożyć w naczyniu do zapiekania, przykryć resztą parmezanu. Posmarować roztrzepanym z wodą żółtkiem.
Zapiekać około 15 - 20 minut. Wyłączyć piekarnik, przykryć żeberka folia aluminiowa i pozostawić w wyłączonym piekarniku przez 10 minut.
Podawać posypane świeżą natką pietruszki (można ją też dodać do masy parmezanowej), świeżą sałatą i grzankami z masełkiem czosnkowym.
Smacznego!
Ja nie mogę narzekać, na Kleparzu znajdę jagnięcinę (baraninę), ale niestety zawsze sprzedawaną w ogromnych ilościach.
W Krakowie jagnięcina = zaproszenie na kolację całej rodziny.
A w Paryżu?
Idę do rzeźnika i proszę o siedem kotlecików/ żeberek i bez problemu je dostaję.
Dodatkowo są wykrawane na moich oczach, ślicznie zapakowane i oczywiście przepyszne!
Kotleciki jagnięce pod pierzynką z parmezanu
dla 2- 3 osób
inspiracja - ELLE a' table n. 75
7 kotlecików jagnięcych
1 jajko
50g tartego parmezanu
sól, pieprz świeżo mielone
natka pietruszki
Piekarnik nagrzać do 240 stopni.
Żółtko oddzielić od białka.
Białko wymieszać z parmezanem, solą i pieprzem, a żółtko z 1 łyżką wody.
Kotleciki natrzeć częścią masy parmezanowej, ułożyć w naczyniu do zapiekania, przykryć resztą parmezanu. Posmarować roztrzepanym z wodą żółtkiem.
Zapiekać około 15 - 20 minut. Wyłączyć piekarnik, przykryć żeberka folia aluminiowa i pozostawić w wyłączonym piekarniku przez 10 minut.
Podawać posypane świeżą natką pietruszki (można ją też dodać do masy parmezanowej), świeżą sałatą i grzankami z masełkiem czosnkowym.
Smacznego!
9 kwi 2011
Makaron z krewetkami i szparagami
Makaron krewetkami i szparagami
dla 3 osób
350g makaron
pół pęczka szparagów
18 krewetek
pół słoiczka gotowego sosu pesto
pół szklanki śmietanki kremówki
łyżka solonego masła
łyżka oliwy
sól, pieprz
W głębokim garnku nastawić wodę.
Obrać krewetki. Szparagom oderwać zdrętwiałe końcówki.
Kiedy woda się zagotuje, wsypać trochę soli, wrzucić szparagi. Blanszować przez pół minuty, wyjąć z wody. Zalać zimną wodą.
Do tej samej wody wsypać makaron, gotować zgodnie z przepisem na opakowaniu.
W mniejszym rondelku roztopić masło, wlać śmietanę i dodać pesto. Gotować na małym ogniu około 5 minut.
W tym czasie na patelni rozgrzać oliwę, usmażyć na niej krewetki,około 1-2 minut z każdej strony. Posolić, popieprzyć.
Makaron odcedzić, połączyć z sosem.
Szparagi rozłożyć na talerzach, na ich ułożyć makaron, a na makaron po 6 krewetek na osobę.
Smacznego!
PS 1: było to danie z cyklu sprzątanie lodówki, dlatego wszystkie składniki są podane w ilościach pół słoika, pół szklanki itd...:)
PS 2: przeraża mnie ilość konsumowanej przeze mnie śmietany, ale ona tak cudnie zmienia smak sosów.
6 kwi 2011
Pappardelle z mulami w sosie curry
Mule. Moje ukochane, zawsze smaczne.
Postanowiłam przygotować je z sosem, trochę zaskakującym z mulami, którego raczej nie zjemy w restauracji.
Wymyśliła go moja koleżanka Magda, dawno, dawno temu.
Ja lubię dodać do niego także makaron, wtedy mam na talerzu wszystko co kocham.
Pappardelle z mulami w sosie curry
dla 3-4 osób
300g makaronu pappardelle
1 kg świeżych muli
1 czerwona papryka
pół pęczka natki pietruszki
1 ząbek czosnku
2 szalotki
kieliszek białego wytrawnego wina
200 ml śmietanki 30%
1 łyżka oliwy
2-3 łyżki curry w proszku
Świeże mule zalać zimna wodą. Mogą w niej poczekać nawet kilka godzin.
Powinny się zamknąć, te które się nie zamkną - wyrzucić, nie są świeże (z kolei po ugotowaniu wyrzucić, te które pozostaną zamknięte). Muszle oczyścić z wąsów.
Czosnek pokroić w plasterki, szalotki w drobną kostkę, paprykę w trochę większą.
Posiekać także natkę pietruszki.
W głęboki garnku rozgrzać oliwę, wrzucić cebulę i czosnek, zeszklić, często mieszając.
Dodać paprykę, smażyć około 2 minut, nadal mieszając.
Zalać winem, pozwolić warzywom się dusić, aż papryka troszkę zmięknie.
Wrzucić mule, wymieszać. Można wlać troszkę wody.
Gotować, aż muszle zaczną się otwierać. Wlać śmietankę i przyprawić curry. Ilość curry zależy od naszego gustu, sos nie ma być ostry, raczej słodki. Ja dodaję curry na oko, próbując. Myślę, że są to 3 łyżki.
Dodać posiekana natkę pietruszki, wszystko razem gotować, aż mule się otworzą, a smak sosu się połączy.
Jednocześnie ugotować makaron al dente w osolonej wodzie, zgodnie z instrukcja na opakowaniu. Odcedzić, dodać do muli (garnek musi być naprawdę duży), dobrze wymieszać.
Podawać ze schłodzonym białym winem. Pycha!
Smacznego!
Postanowiłam przygotować je z sosem, trochę zaskakującym z mulami, którego raczej nie zjemy w restauracji.
Wymyśliła go moja koleżanka Magda, dawno, dawno temu.
Ja lubię dodać do niego także makaron, wtedy mam na talerzu wszystko co kocham.
Pappardelle z mulami w sosie curry
dla 3-4 osób
300g makaronu pappardelle
1 kg świeżych muli
1 czerwona papryka
pół pęczka natki pietruszki
1 ząbek czosnku
2 szalotki
kieliszek białego wytrawnego wina
200 ml śmietanki 30%
1 łyżka oliwy
2-3 łyżki curry w proszku
Świeże mule zalać zimna wodą. Mogą w niej poczekać nawet kilka godzin.
Powinny się zamknąć, te które się nie zamkną - wyrzucić, nie są świeże (z kolei po ugotowaniu wyrzucić, te które pozostaną zamknięte). Muszle oczyścić z wąsów.
Czosnek pokroić w plasterki, szalotki w drobną kostkę, paprykę w trochę większą.
Posiekać także natkę pietruszki.
W głęboki garnku rozgrzać oliwę, wrzucić cebulę i czosnek, zeszklić, często mieszając.
Dodać paprykę, smażyć około 2 minut, nadal mieszając.
Zalać winem, pozwolić warzywom się dusić, aż papryka troszkę zmięknie.
Wrzucić mule, wymieszać. Można wlać troszkę wody.
Gotować, aż muszle zaczną się otwierać. Wlać śmietankę i przyprawić curry. Ilość curry zależy od naszego gustu, sos nie ma być ostry, raczej słodki. Ja dodaję curry na oko, próbując. Myślę, że są to 3 łyżki.
Dodać posiekana natkę pietruszki, wszystko razem gotować, aż mule się otworzą, a smak sosu się połączy.
Jednocześnie ugotować makaron al dente w osolonej wodzie, zgodnie z instrukcja na opakowaniu. Odcedzić, dodać do muli (garnek musi być naprawdę duży), dobrze wymieszać.
Podawać ze schłodzonym białym winem. Pycha!
Smacznego!
4 kwi 2011
Kiełbaski merguez zapiekane z serem kozim i papryką
W czasie mojego pobytu we Francji planowałam korzystać głownie ze składników niedostępnych, bądź trudno dostępnych w Polsce.
I co się okazało?
Że nie jest z nami tak źle.
Co zerknę na jakiś przepis stwierdzam, że jestem w stanie zrobić to w Krakowie.
Tak więc skupiam się na owocach morza i świeżych rybach oraz na wyśmienitych mięsach (tutaj mam ograniczenia ze strony sprzętów kuchennych, np. brak garnka do zapiekania w piekarniku).
Jednak dzisiaj mój sklep rybny (tutaj każdy znajdzie swój sklep rybny, jest na każdej prawie ulicy) na Rue Montorgueil był zamkniety.
Udałam się więc do rzeźnika i kupiłam 5 kiełbasek marguez, które uwielbiam, a których nie spotkałam jeszcze w Polsce.
Zainspirowałam się przepisem Nigelli Lawson na kiełbaski z serem halloumi.
Chociaż trudno mi w to uwierzyć nie znalazłam sera halloumi w 4 sklepach i 1 specjalistycznym arabskim (!).
Zastąpiłam więc go zwykłym serem kozim, coś pomiędzy fetą a serkiem białym. Myślę, że feta też by pasowała. Paprykę ze słoika zastąpiłam pieczoną papryką, a bazylię miętą.
Kiełbaski merguez zapiekane z serem kozim i papryką
dla 2-3 osób
5 kiełbasek marguez
200g sera koziego
1 czerwona papryka
1 ząbek czosnku, posiekany
kilka listków mięty
oliwa
Nagrzać piekarnik do 220 stopni.
Paprykę pokroić na kawałki, skropić oliwą, wstawić do piekarnika na 30 minut.
Ser pokroić, rozłożyć na dnie naczynia żaroodpornego.
Na ser położyć wcześniej upieczoną paprykę, na nią kiełbaski.
Posypać czosnkiem, polać oliwą.
Wstawić do piekarnika na około 15 minut.
Po wyjęciu z piekarnika posypać świeżą miętą.
Podawać z chlebkiem (u mnie bagietką) i zieloną sałatką.
Polecam!
I co się okazało?
Że nie jest z nami tak źle.
Co zerknę na jakiś przepis stwierdzam, że jestem w stanie zrobić to w Krakowie.
Tak więc skupiam się na owocach morza i świeżych rybach oraz na wyśmienitych mięsach (tutaj mam ograniczenia ze strony sprzętów kuchennych, np. brak garnka do zapiekania w piekarniku).
Jednak dzisiaj mój sklep rybny (tutaj każdy znajdzie swój sklep rybny, jest na każdej prawie ulicy) na Rue Montorgueil był zamkniety.
Udałam się więc do rzeźnika i kupiłam 5 kiełbasek marguez, które uwielbiam, a których nie spotkałam jeszcze w Polsce.
Zainspirowałam się przepisem Nigelli Lawson na kiełbaski z serem halloumi.
Chociaż trudno mi w to uwierzyć nie znalazłam sera halloumi w 4 sklepach i 1 specjalistycznym arabskim (!).
Zastąpiłam więc go zwykłym serem kozim, coś pomiędzy fetą a serkiem białym. Myślę, że feta też by pasowała. Paprykę ze słoika zastąpiłam pieczoną papryką, a bazylię miętą.
Kiełbaski merguez zapiekane z serem kozim i papryką
dla 2-3 osób
5 kiełbasek marguez
200g sera koziego
1 czerwona papryka
1 ząbek czosnku, posiekany
kilka listków mięty
oliwa
Nagrzać piekarnik do 220 stopni.
Paprykę pokroić na kawałki, skropić oliwą, wstawić do piekarnika na 30 minut.
Ser pokroić, rozłożyć na dnie naczynia żaroodpornego.
Na ser położyć wcześniej upieczoną paprykę, na nią kiełbaski.
Posypać czosnkiem, polać oliwą.
Wstawić do piekarnika na około 15 minut.
Po wyjęciu z piekarnika posypać świeżą miętą.
Podawać z chlebkiem (u mnie bagietką) i zieloną sałatką.
Polecam!
Subskrybuj:
Posty (Atom)