30 mar 2011

Pieczona doraba, pieczone bataty

Próby odnalezienia się w Paryżu:
1. Zakup batatów - nie do końca udany - kupiłam bataty białe, a chciałam te które znam, pomarańczowe.
2. Zakup dorady, a dokładnie 3 sztuk - udany, nawet mi je wyczyścili z łusek, no proszę jak ślicznie idzie mi porozumiewanie się na migi.
3. Zakup pietruszki - klapa, kupiłam kolendrę.
4. Pozostałe zakupy udane, gdyż odbyły się w supermarkecie.

Pomimo drobnych wpadek wyszło całkiem przyjemne danie, polecam.



Pieczona dorada ze słodkimi ziemniakami
dla 3 osób

3 dorady (oczyszczone)
1 duży batat
1 ząbek czosnku, posiekany na plasterki
1/2 pęczka pietruszki (nie kolendry), drobno posiekana
sól, pieprz
oliwa
40 g sera z zieloną pleśnią
3 łyżki śmietanki 30%
wino białe (2 łyżki:))

Batata umyć, osuszyć, pokroić na kawałki 2x2 cm (ciężko było, biały batat jest strasznie twardy). Rozłożyć na blasze do pieczenia, posypać solą i pieprzem, polać oliwą.
Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 220 stopni (funkcja grill).
Dorady natrzeć w środku solą, włożyć czosnek i pietruszkę.
Ryby przełożyć do naczynia żaroodpornego, wstawić do piekarnika po 15 minutach pieczenia się batatów.
W sumie bataty powinny się piec około 40 minut (należy sprawdzić widelcem czy są miękkie), a ryba 25 minut.
Kiedy ryba się piecze można zrobić sos do ziemniaczków.
Ser rozdrobnić, wrzucić do małego rondelka, wlać śmietanę i wino, mieszać, aż ser się rozpuści. Przyprawić pieprzem.
Sos podawać obok półmiska z rybą i słodkimi ziemniaczkami.

Smacznego!

22 mar 2011

Paris, Paris

Nie piszę nic ponieważ:

a) nic nie gotuję, obijam się w domu rodzinnym
b) dzidziuś jest ostatnio bardzo wymagający
c) moją głowę zaprząta tylko i wyłącznie (oprócz dzidziusia i wyrzutów sumienia, że nie piszę) radość z wyjazdu, który nastąpi za tydzień.
Wyjazdu do Paryża!
Przeprowadzam się na cały miesiąc!
Spełnienie marzeń!
Zakupy w małych sklepikach i na ulicznych targach (i kompromitacja, że po francusku umiem wybąkać tylko kilka słów), spacery po ogrodach Tuileries, muzea (z bobo w chuście), darmowe koncerty w kościołach, przekąski w małych bistrach, oglądanie życia miasta przez moje wspaniałe wielkie okna:)
Będzie bosko!
I pewnie o tym też nie napiszę, gdyż nie będę miała internetu.
I dobrze, detoks od informacji się przyda.
Ale obawiam się, że moje blogi umrą śmiercią naturalną, już kiepsko im idzie...
No dobra, może zajrzę czasem do jakiejś kafejki internetowej. Zobaczymy.







Pozdrawiam!

7 mar 2011

Ciasto francuskie z kremowym chrzanem i wędzonym łososiem

Fajna przekąska. Na śniadanie i kolację.
Może być też na przyjęcie.



Ciasto francuskie z kremowym chrzanem i wędzonym łososiem
dla 4 osób
przepis - Kuchnia 12-2009


opakowanie mrożonego ciasta francuskiego
mały kubeczek jogurtu naturalnego typu grecki
1 łyżka chrzanu
pęczek koperku, drobno posiekany
sól i pieprz świeżo mielone
200g wędzonego łososia

Ciasto francuskie rozmrażamy i pieczemy według instrukcji na opakowaniu.
Studzimy i kroimy na kwadraty o bokach 4x4 cm.
Jogurt naturalny mieszamy z chrzanem, koperkiem, solą i pieprzem.
Łososia dzielimy na mniejsze porcje.
Na każdy kwadracik ciasta nakładamy łyżkę chrzanowego kremu i kawałki łososia.

Smacznego!

1 mar 2011

Jest takie miejsce - BONA




Ulica Kanonicza, jedna z najstarszych w Krakowie, w samym sercu starego miasta, a jednak na uboczu.
Lubię nią chodzić, nie ma tam tłumów z Grodzkiej, za to jest kostka, hotel Copernicus, kawiarnia literacka i moja ukochana Bona.
W Krakowie Bony są dwie, na ulicy Krupniczej i Kanoniczej.
Na Krupniczej nie byłam – schody do pokonania.
Za to na Kanoniczej czuję się jak w domu, jestem stałym bywalcem.
Przesympatyczna obsługa, która z czasem nauczy się Twojego imienia.
Ładne, przyjemne wnętrze, nic bardzo modnego, po prostu dużo książek, drewniane stoły, przytłumiony kolor zielony i fotele w kratkę.
A do tego moja tarta cytrynowa! Ta sama, którą podaje w Prowincji!
Nie wiem jeszcze jakie kryją się za tym konotacje, ale kiedyś się dowiem.
Duży wybór książek dla dzieci, nowości i literatura anglojęzyczna.
Można poczytać przy kawie i ciastku.
Podają też sałatkę caprese, kanapki, miody pitne.
Miejsce przyjazne maluchom, chociaż niestety nie ma przewijaka w łazience.
Ale uspokajam wszystkim nie mających dzieci – maluchów raczej nie ma (poza moim), więc można spokojnie czytać i pałaszować.