W moim rodzinnym ogródku szaleje bazylia.
Wyrosła z małego pęczka zakupionego w tesco, realu czy w innym nieciekawym hipermarkecie.
A teraz sięga do pasa i nie chce się zatrzymać.
Jednak lato się kończy i szkoda zmarnować ten urodzaj.
Tak więc do roboty - zrobimy domowe pesto, może stać w lodówce do kilku tygodni.
Pesto z bazylii
słoiczek, dla 4 osób
1 bardzo duży pęczek bazylii (około 60g)
1 ząbek czosnku
sól
35g nasionek pinii
60g świeżo tartego parmezanu
8 łyżek oliwy z oliwek extra virgin
świeżo mielony pieprz kolorowy
Bazylię umyć, poobrywać listki od łodyżek.
Czosnek obrać, posiekać.
Nasionka pinii lekko uprażyć na suchej patelni.
W mikserze zmiksować bazylię z czosnkiem, orzeszkami i odrobiną oliwy.
Dodać ser, znowu zmiksować dodając resztę oliwy.
Przyprawić solą i pieprzem.
Oczywiście jeszcze smaczniejsze będzie przygotowane powolutku w moździerzu.
Przełożyć do słoiczka, wyczyścić górę słoiczka, zalać oliwą.
Smacznego!
uwielbiam pesto. sama mam na parapecie 3 wielkie doniczki z bazylią, która wciąż odrasta i nie chce przestać rosnąć. już nie nadążam jej wykorzystywać w kuchni.
OdpowiedzUsuńskoro mówisz, że takie pesto może stać długo w lodówce to chyba będę musiała choć część bazylii przerobić na spory zapas pesto;)
Ja także uwielbiam pesto za jego obezwładniający zapach. Polecam wypróbować wariację pietruszkową.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Pietruszki też mam w nadmiarze więc z pewnością spróbuję:)
OdpowiedzUsuńto zdjęcie jest pyszne. bardzo bardzo. a ja nigdy jeszcze nie jadłam pesto..
OdpowiedzUsuńpamiętam pierwsze pesto od niejakiego Francesco:P nie wiedziałyśmy z z moją mamą za bardzo z czym je podawać (pewnie pomyślał że Polska jest jeszcze bardziej zacofana niż się spodziewał (bo jeszcze trochę w latach 90 była:) (hm ten to wiedział co mi przywieźć, nie doceniłam) własne pesto to będzie idealny upominek, jak przetwory albo pierniczki na choinkę (a kysz jesień, na samą myśl o zimie.. ale słyszałam że ma być ciepła:)
OdpowiedzUsuń