Mój mąż nigdy nie gotuje, no prawie nigdy.
Więc kiedy już to zrobi muszę to uwiecznić.
Umie przygotować wspaniałe fondue, taboule' i jak się ostatnio okazało także sałatkę ziemniaczaną.
W wersji męskiej - z krzywo pokrojonymi warzywami, bez "zbędnych" dodatków, nie najlepiej się prezentującą:)
Sałatka ziemniaczana z sardynkami
dla 3-4 osób
500g młodych ziemniaczków (jak najmniejszych, aby nie trzeba było ich kroić, po co dodawać sobie pracy)
2 duże pomidory
2 puszki dobrych sardynek w oleju
1 duża cebula
dużo oliwy z oliwek (cytuję)
sól morska
świeżo mielony pieprz
pół pęczka szczypiorku (to już mój dodatek, zdaniem małżonka zbędny)
Ziemniaki dobrze wyszorować, wrzucić do garnka z wrzątkiem (z dodatkiem łyżeczki soli zwykłej) i gotować do miękkości. Odcedzić, ostudzić.
Pomidory i cebulę posiekaj tak jak umiesz.
W dużej misce połącz ziemniaki z pomidorami, cebulą oraz odsączonymi sardynkami.
Posolić solą morską, posypać pieprzem, dodać oliwę do smaku.
Na koniec można dorzucić posiekany szczypiorek.
Wstawić do lodówki na 30 minut (moim zdaniem) albo podawać od razu.
Smacznego!
PS: Nie chcę tu szerzyć nieprawdziwych stereotypów - doskonale wiem, że mężczyźni wspaniale gotują. Tylko, że ja ich wielu nie znam.
też słyszałam, że istnieją gotujący mężczyźni, ale to chyba gatunek zagrożony wyginięciem;)
OdpowiedzUsuńbędę musiała wypróbować przepis Twojego męża, bo zazwyczaj łączę ziemniaki ze śledziem, a o sardynkach nie pomyślałam...